sobota, 6 lipca 2013

2.

- Co powiesz na imprezę?
- Yyy okey, ale nie mam się w co ubrać... - na 100 % spaliłam buraka.
- Hehe to nie problem. Wszyscy ubieramy się na luzie więc możesz przyjść w czym chcesz - Boziu znowu ten uśmiech.
- No dobra w takim razie wpadnę. Kiedy, gdzie i o której? - zapytałam.
- Widzę, że jesteś konkretna. No więc w przyszłą sobotę planuję ją urządzić, kiedy już na dobre ogarniemy się z przeprowadzką, tu masz adres - po chwili wyjął kartkę i na pisał gdzie mieszka - proszę.
- Dziękuję - w końcu odwzajemniłam ten piękny uśmiech i wzięłam mały skrawek kartki.
- Nie ma za co - na prawdę nie wiem jak to robi, że buzia go nie boli od tego ciągłego uśmiechania się, ale przecież się o to nie spytam przecież to takie głupie pytanie...
- Mam nadzieję, że nie zapomnisz.
- Nie no co ty ja nie z takich dziewczyn co zapominają o takich rzeczach.
- To dobrze - uśmiech (ile można? xD) - w takim razie jesteśmy umówieni?
- No tak.
Zabrzmiał dzwonek.
- To do zobaczenia Chloe - jak on cudownie wypowiada moje imię.
- Na razie - pomachałam ręką do niego, ponieważ jakimś cudem stał już po drzwiami. Odmachał.
Nagle usłyszałam wołanie.
- Chloe! Żyjesz? Prawie wszyscy już wyszli a ty nawet się nie spakowałaś.
Ocknęłam się.
- Ok, ok już idę - z reflektowałam się i zaczęłam zbierać swoje rzeczy do torby.
- Ruszaj się.
- Dobra chodźmy - wzięłam plecak i ruszyłam w stronę drzwi.
- Ej a o czym wy tam rozmawialiście?
- No właśnie? Hmm?
- No ten .. zaprosił mnie na domówkę - burak.
- Hahahaha o proszę niby taka cicha a tutaj już na imprezy zaczyna się chodzić.
- Ale się zarumieniłaś!
- Cicho bądźcie! - i mimowolnie zaczęłam się śmiać razem z nimi.
- Co teraz? - zapytałam gdy już wreszcie się uspokoiłyśmy.
- Matma.
- Super.
- Oj nie przesadzaj zawsze byłaś z niej dobra.
- Yhym..
- No tak, ja tam  nie wiem kto mógłby być lepszy od ciebie.
- Na pewno ktoś się znajdzie.
- Może ten nowy? - zagadała Samantha.
- Okaże się w praniu - rzekłam.
Gdy doszłyśmy pod salę usłyszeliśmy dzwonek. Pani od matematyki jest szybka. Po chwili bowiem już wchodziliśmy do klasy. Extra. Znowu sama siedzę. Ugh...
- Witam - powiedziała matematyczka - po weekendzie. O Nowy uczeń! Ustań sobie pod tablicą na razie muszę zajrzeć do twoich ocen z po przedniej szkoły. A was proszę o otworzenie podręczników na stronie, chwileczkę... - zamyśliła się jak to miała w zwyczaju - Na stronie 57 i przeczytajcie cały temat.
Usłyszeliśmy po mruki nie zadowolenia.
- Nie mruczeć mi tu! Nie jesteście kotami - rzekła - wracając do ciebie młody człowieku widzę, że na pewno nie byłeś i nie będziesz orłem z matematyki. Dobrze w takim razie usiądziesz z Chloe. Może czegoś się przy niej nauczysz.
- Dobrze prze pani - jak tylko usłyszał moje imię od razu mu się humor poprawił.
A ja siedziałam wlepiona moimi niebieskimi oczami w jego niesamowitą figurę. Do czasu kiedy nie odwrócił się i usiadł znowu obok mnie. Szybko spuściłam wzrok do podręcznika udając, że czytam zadany temat. Tak na prawdę podglądałam go zza moich gęstych blond włosów. Kurde. Pierwszy raz w życiu chyba się zakochałam. Nie to nie możliwe to jednej rozmowie. Opanuj się, Chloe. Gdy nagle się odezwał:
- Przesuniesz książkę na środek? Nie mam jeszcze książek, nawet nie wiem jakie miałbym kupić - uśmiechnął się zadziornie.
- Pewnie trzymaj - bez najmniejszego zastanowienia położyłam książkę bliżej jego.
Zaczęliśmy 'czytać'. Widziałam, że się tym męczy. Czułam jego zapach perfum. Matko jaki on cudowny, zapach oczywiście, chociaż on również. Słyszałam jego równy, spokojny oddech. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka na przerwę.
- Cześć! - powiedział wychodząc z ławki.
- No cześć - bąknęłam po nosem.
Kolejne lekcje mijały dosyć szybko. Niestety już więcej nie miałam przyjemności z nim siedzieć. No cóż, szkoda. stojąc po szkołą pożegnałam się z przyjaciółkami i ruszyłam w stronę domu. Wiedziałam, że nie mogło być tak pięknie. Ktoś znowu coś ode mnie chciał.
- Chloe! Czekaj! Chloe! - wołał Niall.
Tego się nie spodziewałam. Stanęłam jak wryta. Muszę wam powiedzieć, że jestem nieśmiałą dziewczyną więc po szkole raczej żaden z kolegów do mnie nie raczył się słowem odezwać. A tu takie coś.
- Ja.. znaczy.. - mówił zdyszany.
- Wyrównaj  oddech - przerwałam - a potem powiedz co miałeś powiedzieć.
- Ok już no więc co powiesz na kawę, herbatę czy jakieś ciastko?

Niall :D ;*
Samantha :D

Heej wszystkim! :D
Jak myślicie, zgodzi się? xD
Podwyższam stawkę
3 komentarze = następny rozdział
Muminka <3

4 komentarze:

  1. Jeej super, ciekawe co bedzie dalej... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa czy się zgodzi.
    I podoba mi się, bo z charakteru jestem bardzo podobna DO Samanthy ;D
    Świetnee ;D
    Pozdrawiam Bella♥

    Zapraszam również na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgodzi się. Ja to wiem! Zapraszam na: http://imaginaryworldofonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. 3 komentarz. I jedziesz dalej!

    OdpowiedzUsuń